Gra outsidera, jak... jego boisko
Zespół z Międzyrzecza nie dość, że sportowo odbiega od Ligi Okręgowej Bielsko-Tyskiej, to i jeszcze robi wszystko, aby utrudnić grę rywalom poprzez nieprzygotowanie boiska. To jednak podziałało na GLKS jak "płachta na byka" i wilkowiczanie odnieśli dwucyfrowe zwycięstwo.
- Nie ma co się rozwodzić nad tym spotkaniem. Gra KS-u wyglądała jak ich boisko - obraz nędzy i rozpaczy. Zagraliśmy na zdecydowanie najgorszej płycie w tej lidze i mi - na miejscu działaczy klubu rywala - byłoby najzwyczajniej wstyd gościć przeciwnika na czymś takim.
Boisko nieprzygotowane, trawa ponad kostki - nie wiem co miało temu służyć, ale odbieram to jako brak szacunku do nas - powiedział szczerze po meczu Krzysztof Bąk, trener GLKS-u.
Sam mecz był istną dominacją drużyny z Wilkowic, których zły stan murawy tylko napędził do tego, aby zwyciężyć w tym starciu jak najwyższym rezultatem. Po 120 sekundach gry "strzelanie" rozpoczął Kacper Śleziak i do przerwy GLKS miał tych goli na swoim koncie 6, a po zmianie stron dołożył kolejne 5. Największe bramkowe "łupy" zebrali w tym meczu Dominik Kępys i Jakub Caputa, którzy skończyli spotkanie z hat-trickiem na koncie. Z "dwupaka" cieszył się wspomniany Śleziak, który ujrzał w tym starciu czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie. Ponadto, na listę strzelców wpisywali się: Mateusz Kubica oraz Dawid Kruczek. Raz natomiast KS strzelił sobie "swojaka".