Końcowy wynik może wskazywać, iż zwycięstwo przyszło bialskiej Stali “łatwo i przyjemnie”. Tak jednak nie było. Owszem, w początkowej fazie meczu BKS miał sporą przewagę, którą zdołał udokumentować dzięki skutecznej postawie w ofensywie. W 16. minucie wynik spotkania otworzył Jakub Loranc, który ładnym lobem sprzed “16” nie dał szans bramkarzowi na skuteczną interwencję. Młody napastnik z Białej w 23. minucie dołożył kolejne trafienie, “na raty” wykorzystując sytuację sam na sam. 120 sekund później było już 3:0, gdy Mykola Markov sprytną “wcinką” umieścił piłkę w siatce.

 

Gospodarze po tym trafieniu przebudzili się. Było to jednak za późno, choć gdyby wykorzystali oni wszystkie swoje okazje, a mieli ich sporo, to mogło być różnie w tym spotkaniu... W 44. minucie zespół ze Studzionki przełamał strzelecką niemoc za sprawą trafienia Michała Grajcarka, który skorzystał na biernej postawie defensywy bialskiej Stali. 

 

Po zmianie stron LKS dalej napierał na bramkę BKS-u. Miejscowi najlepszą okazję mieli po rzucie wolnym, kiedy to zawodnik gospodarzy trafił w poprzeczkę. “Skrzydła” LKS-owi podcięła jednak wyraźnie bramka Karola Lewandowskiego z 62. minuty. Popularny “Lewy” przytomnie odebrał piłkę obrońcy LKS-owi na 20. metrze, podprowadził ją i skutecznie przymierzył po krótkim słupku. Chwilę wcześniej szczęścia zabrakło Lorancowi, który mógł skompletować hat-tricka, lecz piłka po jego strzale zatrzymała się na poprzeczce. 

 

W końcówce spotkania instynktem strzeleckim błysnął Lewandowski. W 81. minucie na gola zamienił dogranie z rzutu rożnego, a chwilę później cieszył z hat-tricka po skutecznej dobitce. W 86.minucie Markov wygrał pojedynek “oko w oko” z bramkarzem LKS-u i było już 7:1. Tym też wynikiem zakończyło się spotkanie.